piątek, 22 kwietnia 2011

Świnia.

W końcu czytam Świnię w Prowansji i podoba mi się tu wszystko oprócz rozwodu. Razem z fabułą książki przechodzę przez wszystkie etapy fascynacji i planów zmiany swojego życia. Począwszy od hodowli kóz* i produkcji koziego sera,  po wielką tęsknotę za jesiennym grzybobraniem (połączoną z nieodpartym pragnieniem znalezienia pierwszego w życiu rydza), przez plany wyszkolenia psa* lub świni* do szukania trufli po lasach. Jestem w połowie książki więc pewnie czeka mnie jeszcze kilka ambitnych planów.


*choć zwierząt nie lubię i generalnie brzydzę się nimi

czwartek, 21 kwietnia 2011

Fatalnie

zapowiada się ten dzień. Na skutek postępującej sklerozy zapomniałam zaopatrzyć się w bułki. W związku z tym jedyne co mogłam zjeść dzisiaj na śniadanie (a co nie wymagałoby wcześniejszego opuszczenia łóżka) to jogurt z otrębami i banan.Słodkie śniadanie to dla mnie jak pomyłka, zboczenie i barbarzyństwo w jednym.


Gdyby Francuzi chcieli na torturach wyciągnąć ze mnie jakieś tajemnice wagi państwowej, wystarczyłoby żeby regularnie podwali mi swoje śniadanie (kawa i słodki rogalik). Fuj, ble, fuj. A blogi traktujące o tym co autor jadł na śniadanie uważam za wyjątkowo żenujące.

wtorek, 19 kwietnia 2011

W życiu

tak naprawdę szukam spokoju porównywalnego z tym, odczuwanym w trakcie patrzenia na zdjęcie Hiroshi Sugimoto: 


To trudniejsze niż myślałam i choć teraz nie chcąc zapeszyć czuję, że pomalutku zbliżam się do tego stanu, to i tak gdzieś tam kulę się ze strachu przed kolejnymi zakusami do wyprania mojego mózgu. Podobno ludzie się nie zmieniają . Rozliczać z czynów, które sami mają na sumieniu i z miną niewiniątka upokarzać w najbardziej wyrafinowany sposób. Staram się myśleć, że tak nie jest. Nie może tak być.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Najlepszy obiad świata.

Rukola na smażonych boczniakach z zapiekanym kozim serem i truskawkową redukcją balsamiczną.


Grillowany dorsz, smażony szpinak, ryż jaśminowy i sauvignon blanc. A do tego prawdopodobnie duuużo serca. W końcu to kulinarny debiut U. Ekstraklasa. Tfu. Liga Mistrzów z 8 kwietnia.

piątek, 15 kwietnia 2011

W dołku

pozimowym. Dzisiaj wszystko o czym myślę sprawia, że chcę zrobić tak:


Lepiej licz na siebie. Nie potrafię się tego nauczyć. A najwięcej kłamią Ci, którzy sami nazywają Ciebie kłamczuchą.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Niecodziennie.

Tak upłynął wczorajszy wieczór. Uświetniła go butelka Heidsieck & Co. Monopole. Chcieliśmy zaszaleć też z czarnym kawiorem, ale się nie udało ;)


Było bosko i bardzo wytrawnie. A kawior poczeka na wieczór sponsorowany przez zmrożona wódeczkę.

środa, 13 kwietnia 2011

Życzenie.

Gdybym miała takie ciało, to piłabym wino wyłącznie w takim stroju.


Wyłącznie w domu i wyłącznie z U. Chyba zresztą wszystko robiłabym tak "wystrojona".

wtorek, 12 kwietnia 2011

Bagiety.

Jeszcze 4 miesiące 15 dni i mam nadzieję, że zobaczę, powącham, spróbuję.



Wydaje mi się, że pierwszy raz w życiu. Chociaż mogę też nie pamiętać.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Hasło dnia.

Aktualne od czasów do których sięgam pamięcią.



Z małą, kilkuletnią przerwą jakieś 18 lat wstecz. Wszyscy wiedzą, wszyscy milczą.

sobota, 9 kwietnia 2011

Nie lubię

kiedy ktoś mówi/pisze, że pochyla się nad czyjąś twórczością. W jakiś magiczny sposób doprowadza mnie to prawie do wymiotów. Wstrętne i sztuczne.


Pochylanie zostawiam krzywej wieży w Pizie.

piątek, 8 kwietnia 2011

Wielki dzień.

Dziś U. gotuje obiad. Cieszę się jak na wyjazd na wakacje. Poza tym jestem bardzo dumna, zachwycona i dopieszczona (nawet jeśli sam pomysł jest nieco wymuszony przeze mnie).


Nie wiem dlaczego patrząc na to zdjęcie myślę tylko o tym, że uwielbiam szmaragdy, szczególnie te w srebrze.

czwartek, 7 kwietnia 2011

Je ne regrette rien.

Jak dobrze byłoby móc sobie tak zaśpiewać. Życie byłoby wtedy dużo lżejsze.


Ja śpiewając tę piosenkę zadławiłabym się przynajmniej raz i to porządnie.

środa, 6 kwietnia 2011

Wspomnienie.

W drodze do pracy przypomniał mi się podstawówkowy konkurs recytatorski. I choć nigdy nie miałam specjalnych zdolności do wystąpień, a tym bardziej publicznego wczuwania się w słowo pisane, to konkurs wygrałam. Pewnie dlatego, że wybrałam wiersz inny niż "Urszula Kochanowska" Leśmiana. Samego poetę bardzo lubię, ale wysłuchanie jednego  wiersza w przynajmniej dwudziestu kiepskich odsłonach, było ciosem poniżej pasa dla mojego zrozumienia ludzkich wyborów.


Ja zdecydowałam się na "Kalinę" Lenartowicza. I nadal zastanawiam się czasem co ich wszystkich walnęło z tą Urszulką.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Planowanie.

W najbliższym czasie mam zamiar przeczytać tę książkę.




Zabawne związki tytułu z rzeczywistością.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Apetyt.

To coś czego ostatnimi czasy trochę mi brak. Zupełne novum. I chyba mimo wszystko nie lubię tego uczucia, gdy jest tak niewiele rzeczy na które miałabym ochotę. Po długim namyśle stwierdziłam, że jedyne co zjadłabym dzisiaj z prawdziwą przyjemnością to toto.


Hokkigai, surf clams, małże arktyczne. Mniam.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Pozytywnie.

Her Morning Elegance. Miło popatrzeć.




I typowo kobiecym zwyczajem pozazdrościć pięknych włosów.

sobota, 2 kwietnia 2011

Łyska.

Jedyny ptak, którego jestem w stanie rozpoznać bez pomocy. Pomijając wróble, gołębie i inne takie codzienne.


Na spóźniony pierwszy dzień wiosny.

piątek, 1 kwietnia 2011

Zawsze

ciekawiło mnie jak się robi takie zdjęcia.


Nigdy nie chciało mi się jednak tego zgłębić. Fajnie byłoby wiedzieć ot tak.